Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Modraszki, bogatki, szmaragdziki i piłodziób

Modraszki, bogatki, szmaragdziki i piłodziób

Gotlandia i Kostaryka to dwa odległe od siebie rejony świata. W nich to swe pasje przyrodnicze i badawcze urzeczywistniał tego roku dr Szymon Drobniak z Instytutu Nauk o Środowisku UJ.

Więcej o nauce?! Dołącz do profilu strony. www NAUKA.uj.edu.pl na Facebooku 

Poprosiliśmy dr Drobniaka o garść refleksji oraz zestaw zdjęć, które ilustrują jego tegoroczne wyprawy. Oto, co usłyszeliśmy i zobaczyliśmy.

 

Co słychać u sikorek?

Szymon Drobniak: Blåmes [blo:me's] to po szwedzku sikora modraszka. Jest ona bohaterką projektu badawczego prowadzonego przez Uniwersytet Jagielloński na szwedzkiej Gotlandii. Ta niewielka wyspa na Bałtyku położona jest około 200 km od szwedzkiego lądu. Od ponad 30 lat jest ona miejscem realizacji niezwykłych badań angażujących dziesiątki ludzi - naukowców, studentów i zapaleńców-ornitologów. Dzięki prawie trzem tysiącom budek lęgowych możemy na Gotlandii zbierać unikatowe informacje dotyczące biologii i ekologii ptaków.

Zestaw budek lęgowych na Gotlandii położony jest na obszarze wielkości około 50 km2. Od połowy kwietnia wszystkie budki są regularnie sprawdzane, aby zanotować czy zostały zajęte i przez jaki gatunek ptaka. Po odnalezieniu w budkach naszych modraszek, przystępujemy do ścisłej obserwacji, uwzględniającej wszystkie etapy rozwoju ptaków, od jaj aż do wylotu piskląt w dorosłe życie. W każdym roku prowadzimy także tematyczne eksperymenty i projekty odnoszące się do konkretnych pytań o biologię i ekologię ptaków.

 

Badania na Gotlandii rozpoczęli naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali w Szwecji w latach 80. ub. wieku. Obecnie ich grupa kontynuuje projekt obserwacji muchołówek białoszyich. Do nich dołączyli w połowie lat 90-tych Francuzi, „biorąc się" za sikorki bogatki. Wreszcie pod koniec lat 90. polska grupa rozpoczęła swoje prace nad sikorkami modraszkami. Trwają one do dzisiaj, a ich efektem jest unikalny ponad trzynastoletni kompletny zapis zachowań rozrodczych tych ptaków.

Co roku w kilkuosobowym zespole śledzimy, co się dzieje w budkach lęgowych. Każdego ptaka znamy od pisklęcia, znamy też jego rodziców (dzięki metalowym obrączkom). Od każdego ptaka pobieramy też maleńką próbkę krwi - pozwala to nam śledzić „drogę" jego genów w populacji (i jest dla ptaka zupełnie nieszkodliwe).

Nasze badania koncentrują się na trzech ważnych pytaniach: dlaczego samice jako swoich partnerów wybierają te a nie inne samce?; do czego ptaki (w tym nasze sikorki) wykorzystują kolor swoich piór?; jak długoterminowe zmiany klimatyczne wpływają na czas przystąpienia do lęgów oraz ich sukces? Dzięki badaniom prowadzonym na Gotlandii udało nam się wykazać, że wybór partnera przez samice w dużej mierze zależy od środowiska w jakim one żyją. Pokazaliśmy także, że nie tylko samce, ale także samice sikor sygnalizują coś (najpewniej swoją jakość) kolorem piór. Najprawdopodobniej wybór partnera u sikorek jest dwukierunkowy!

 


Zachowanie obronne samicy modraszki. Według niektórych naukowców
dźwięk wydawany przez ptaka ma naśladować odgłos atakującego węża.

Kurs urządzania wnętrz

W minionym sezonie lęgowym pogoda na Gotlandii była doskonała. Ptaki oszalały - nasze sikorki chyba postanowiły iść na całego: zanotowaliśmy pojawienie się prawie 300 gniazd (o ponad 100 więcej niż rok temu!). Ptaki w panice wysiadywały po 8-9 jaj chcąc nadążyć za przyspieszoną wiosenną pogodą – i zdążyć przed pojawieniem się smakowitych gąsienic na młodych dębowych liściach. Mam wrażenie, że te sikorki mogłyby i na kamieniach usiąść byle w tej pięknej pogodzie wyczekiwać potomstwa.

Podstawę gniazd sikorek stanowi duża ilość mchu. Bogatki taki mszysty fundament wyścielają włosami, sierścią i (czasami) sztucznymi włóknami. Wystrój gniazda u modraszek składa się z reguły z suchej trawy i piór innych ptaków. Mogłoby się wydawać, że to dość proste i standardowe materiały. Nasze Gotlandzkie sikory czasami jednak lubią zaszaleć. Szczególny talent dekoratorski wykazują modraszki, które często do swoich gniazd dodają zielone rośliny, najczęściej aromatyczne. Jeśli niedaleko od gniazda jest ziołowy ogródek - możemy być pewni, że gniazda pobliskich modraszek będą pełne bazylii, lawendy, macierzanki albo mięty. Najprawdopodobniej sikorki robią to by odstraszyć od gniazda pasożyty takie jak komary czy pchły. Przyznacie, że to zaskakująco bliskie naszym ludzkim zwyczajom :)

Oto kilka tegorocznych przykładów fantazji naszych modraszek (i nie tylko) w budowaniu swoich ciepłych mieszkanek:

Czasami gniazdo sikorki zamienia się w coś bardzo dziwnego. W jednym z minionych sezonów pod gniazdem modraszki swoje gniazdo założyły trzmiele. Modraszkom to nie przeszkadzało - poza tym, że gromadzone przez trzmiele substancje (być może pochodne pyłku czy nektaru) doprowadziły do takiego odurzenia piskląt, że wyglądały one i zachowywały się jak pijane. Takie rzeczy tylko na Gotlandii!

Gdy z wysiadywanych jaj wyklują się pisklęta zaczyna się kolejny, znacznie trudniejszy etap wychowywania młodych. Pisklęta w gnieździe zawsze głośno proszą o jedzenie i odruchowo otwierają dzioby na najlżejszy dźwięk z góry. Najsilniejsze pisklaki krzyczą najgłośniej i wygrywają, przez co mogą rosnąć szybciej. Jaskrawe wnętrze dzioba to kierunkowskaz dla rodziców, dzięki temu wiedzą gdzie wtykać pokarm. W pierwszych dniach życia maluchy to ślepe fabryki przetwarzające pokarm na masę. W dniu wyklucia ważą 0.8-0.9 g, po dwóch dniach już 2 g! Przybierają więc ponad 100% swojego ciężaru ciała! Co więcej okazuje się, że "jesteś tym, co jesz". Pisklęta sikorek są tak małe, że każde wchłonięte jedzenie od razu zmienia skład chemiczny ich ciała. Podstawowym pokarmem sikorek są zielone gąsienice - ich kolor pochodzi od zielonożółtych karotenoidów. Pisklak po zjedzeniu takiego przysmaku dosłownie robi się zielonkawy!

Radość tropików

Sezon gotlandzki skończył się w tym roku wcześniej, tuż po 15 czerwca. Czekamy już na kolejny w 2017 roku. A tymczasem ornitologia rzuciła mnie w głębokie tropiki, gdzie miałem okazję badać ptaki Kostaryki. Przejście karkołomne – między gotlandzkim lasem liściastym i tropikalnym lasem mglistym Kostaryki, miałem raptem tydzień na ochłonięcie i przepakowanie ubrań… W czerwcu i lipcu 2016 roku dołączyłem do organizowanego przez OTS (Organizacja na rzecz Badań Tropikalnych) kursu NAPIRE 2016 (Native American & Pacific Islander Research Experience). Dzięki niemu odwiedziłem niesamowite miejsca w Kostaryce i Panamie (wiele z nich jest poza zasięgiem "standardowego" turysty), i miałem okazję badać najdziwniejsze i najbardziej spektakularne organizmy na naszej planecie.

Badania w Kostaryce koncentrowały się na kolorze. Tropikalny las to miejsce, przy którym europejskie lasy umiarkowane wydają się bure i bezbarwne. Mamy wprawdzie w Europie kilka bardzo jaskrowo ubarwionych gatunków ptaków – ale tropiki biją je na głowę. Na szczycie kolorowej listy przebojów są kolibry: małe ptaki żywiące się głównie nektarem i drobnymi owadami, spędzające większość swojego życia w locie (i posiadające chyba najbardziej urocze polskie nazwy: np. diamencik, łuskowiaczek, orłodziobek, kolcosterek, sylfik, szmaragdzik, szafirolotek...) Kolibry cechują się ubarwieniem „mieniącym się" co oznacza, że ich kolory mienią się w zakresie zieleni, niebieskiego i fioletu w zależności od kąta padania promieni świetlnych.

Dzięki zebranym w Kostaryce próbkom istotnie wzbogaciła się moja baza danych kolorystycznych dotyczących ptaków świata. Jest ona podstawą rozpoczynającego się właśnie projektu (realizowanego w ramach programu Sonata BIS), którym kieruję i dzięki któremu chcemy odpowiedzieć na pytanie dotyczące ewolucji tak złożonych sygnałów kolorystycznych, jakimi cechują się kolibry. Oczywiście w Kostaryce nie tylko kolibry mogą pochwalić się niesamowitym upierzeniem. Miałem okazję badać barwy całej masy innych gatunków, w tym pięknych tangarek, błękitniczek czy piłodziobów. Zebrane pióra posłużą do analiz mikroskopowych, dzięki którym spróbujemy zidentyfikować mechanizmy (np. mikrostruktura pióra) odpowiedzialne za powstawanie pięknego, nasyconego ubarwienia ptaków.

Kostaryka to oczywiście nie tylko ptaki – dla każdego biologa jest to prawdziwy raj na Ziemi. Pierwszy raz miałem okazję przyjrzeć się tropikom z tak bliska i przez tak długi czas. Na swojej drodze spotkałem kilka gatunków węży (w tym bardzo niebezpieczne jadowite węże koralowe i żararaki, ale także boa dusiciela, jak gdyby nigdy nic wylegującego się w przydrożnym rowie). Foto-pułapki wykorzystywane przez inną grupę badawczą uchwyciły kilka spacerujących po lesie pum i ocelotów. Dopełnieniem wszystkiego był nocny spacer po dżungli. Okazuje się, że tropikalny las nocą nie jest ani trochę mniej ciekawy! Martwe pnie porastają bioluminescencyjne grzyby świecące w ciemności, a brzegi największej w okolicy rzeki Java usiane były tysiącami migoczących zielonych światełek, produkowanych przez drobne larwy wodnych owadów zasiedlających rzekę. Jako badacz czułem się tam wyjątkowo – pierwszy chyba raz mogłem zachwycać się przyrodą i zadawać dowolne pytania bez martwienia się o granty, czy rozliczenie projektów…

Sam projekt NAPIRE też jest wyjątkowy. Gromadzi on m.in. rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i wysp Pacyfiku. Tegoroczna edycja zebrała razem studentów z plemion Cherokee, Navajo, z wysp Palau i Samoa czy wreszcie z Hawajów. Mieszanka wybuchowa? Ależ nie. Ci ludzie nie tylko dogadali się ze sobą, ale też bardzo chętnie dzielili się swoim dziedzictwem kulturowym. Przyglądanie się ich rozwojowi i rodzącym się naukowym pasjom było fascynującym doświadczeniem, zwłaszcza że wielu z nich bardzo na serio traktowało swoje pochodzenie i plemienne wierzenia. Jedno jest pewne – takich programów, łączących naukę i dbałość o tożsamość etniczną, powinno być więcej. Przyszli wielcy badacze żyją nie tylko wśród tzw. zachodnich społeczeństw mających najlepszy dostęp do edukacji i badań naukowych.

-------------------------------------------------

Autorem zdjęć i filmu jest dr Szymon Drobniak

Polecamy również
Alicja po drugiej stronie lustra

Alicja po drugiej stronie lustra

Dwujęzyczność – problem czy błogosławieństwo? [LangUsta cz. 2]

Dwujęzyczność – problem czy błogosławieństwo? [LangUsta cz. 2]

O tym, jak mózg krojąc słowa, przyswaja nowy język [LangUsta cz. I]

O tym, jak mózg krojąc słowa, przyswaja nowy język [LangUsta cz. I]

Nauka języka morskich ssaków, czyli co delfin miał na myśli?

Nauka języka morskich ssaków, czyli co delfin miał na myśli?