Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

 

Przestrzenie internetu

Moje zainteresowanie popularyzacją nauki ogranicza się, z konieczności, do wykorzystania internetu. Łącząc obowiązki dyrektora instytutu PAN i aktywnego, w miarę możliwości, członka zespołu, stawiającego sobie ambitne zadania naukowe, nie mam czasu na organizowanie wielkich imprez czy choćby wykładów. Zresztą, podoba mi się surowa oszczędność, celowość internetu i jego narzędzi oraz fascynuje możliwość uczestnictwa w nauce hands-on – własnymi rękami, znacznie bardziej niż najciekawsze nawet wykłady. Mało kto wie, że zespół Zooniverse stara się nie tylko udostępnić internautom dane, dzięki którym mogą, tak jak Rafał Herszkowicz, odkryć pozasłoneczny układ planetarny, ale także umożliwia uczestnikom projektu wzięcie udziału w tej części „przeżywania nauki", jaką jest dyskusja, spór, krytyczna ocena poglądów. Dzięki temu nauka jest tak ciekawa i tak mocno wciąga. Częścią Zooniverse jest specjalna platforma, która nazywa się (niespodzianka!) Talk. Jest ona rodzajem forum wyposażonego np. w narzędzia do publikowania danych. Dzięki Zooniverse dotarło do mnie, że nauka bardzo często jest właśnie „projektem społecznościowym", wprawdzie rozgrywającym się w świecie ekspertów.

Gdy będziemy chcieli opowiedzieć czy zaproponować coś od siebie, z własnych wyjątkowych doświadczeń, rewolucja technologiczna znowu nam pomoże. Oto giganci: Google, Microsoft i inni rywalizują zaciekle na rynku aplikacji edukacyjnych, tworząc odpowiednie platformy, na których można publikować swoje propozycje. Kiedyś trzeba było zbudować własny portal, taki jak np. Hands-On Universe, dzisiaj wystarczy zarejestrować się np. na Partnership in Learning i umieszczać tam swoje materiały pod własną marką (nazwiskiem), a portal zajmie się już dystrybucją!

Inna sprawa, że w sieci aż roi się od świetnych projektów internetowych. Podkreślam, że jest to najtańsza i najprostsza, a zarazem chyba najbardziej wydajna, forma popularyzacji wiedzy. Na Zooniverse od dawna znaleźć można projekty, odnoszące się do dziedzin nie mających nic wspólnego z astronomią, na przykład badania dotyczące archeologii (koptyjskie papirusy), ekologii (nietoperze) albo klimatu (huragany). NASA realizuje fantastyczne, działające na wyobraźnię projekty, takie jak EarthKAM (fotografowanie Ziemi z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej).

Każdy z nich, jak i wiele innych, można tanim kosztem upowszechnić w Polsce. Tłumaczenie projektu Zooniverse na język ojczysty to wydatek rzędu 500 – 1000 złotych. To znacznie taniej niż koszt utrzymania Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, nie mówiąc już o pieniądzach na budowę tej, skądinąd bardzo potrzebnej, placówki. W takich przedsięwzięciach trudno zastąpić naukowców z ich kontaktami, a przede wszystkim wizją oraz siłą przebicia. Rodzi się więc pytanie: czy rodzimej nauki nie stać na własne, równie dobre projekty? Jeśli znajdą się środki finansowe, to jak najbardziej jestem za. Jeśli jednak miałbym wybierać pomiędzy stworzeniem nowego projektu a adaptacją istniejącego, to optymalizacja kosztów w stosunku do rezultatów podpowiada mi, że lepiej dostosować flagowe przedsięwzięcie zagraniczne, takie jak na przykład PlanetHunters, i zrobić z niego OdkrywcówPlanet.pl. W dzisiejszych czasach globalnej wioski takie postępowanie wydaje się szczególnie sensowne.

Polacy uważają, że wykształcenie odgrywa bardzo ważną rolę, ponieważ może przynieść lepszą przyszłość ich dzieciom. Dlatego jedną z najwdzięczniejszych form popularyzacji nauki jest wspieranie edukacji na wszystkich jej poziomach. Dzięki KhanAcademy zrozumiałem na przykład, jak łatwo jest uzupełnić swój wykład dla studentów kilkuminutowymi podcastami, zawierającymi kluczowe zagadnienia. Tak samo nauczyciel w szkole może przygotować podcasty z powtórzeniem przed klasówką i wrzucić je na YouTube. Koszty? Zakup tabletu: który znakomicie się do tego nadaje. Nagranie takiego materiału jest banalnie proste (każdemu zainteresowanemu opowiem, jak to się robi), a jego upowszechnienie w sieci z pewnością będzie skutecznym sposobem popularyzacji nauki.

Na koniec trochę smutna, przynajmniej dla mnie, refleksja dotycząca „kopania rowów" pomiędzy środowiskiem akademickim a społeczeństwem. Dla większości ludzi dobrą okazją do wyrobienia sobie opinii o naukowcach i nauce są różne publiczne debaty i wystąpienia badaczy. Kilka razy miałem okazję przysłuchiwać się dyskusjom na naprawdę ważne tematy (GMO, energetyka jądrowa czy zaufanie do szczepień ochronnych), w których uczestnicy z tytułami naukowymi demonstrowali daleko idącą pogardę dla swoich adwersarzy. Nic, nawet (uzasadnione) przekonanie o słuszności własnych poglądów, dalekie od reguł konstruktywnego dialogu reakcje lub sposób argumentacji drugiej strony nie usprawiedliwiają lekceważącego zachowania. Tym bardziej, że sprawy te nie dotyczą problemów „akademickich", wyizolowanych w celu ich łatwiejszej analizy, a bardzo często obciążone są bagażem ważnych społecznych kontekstów. Szanujmy więc zdanie innych, nawet jeśli uważamy je za błędne. Arogancją strzelamy gola do własnej bramki.

Postscriptum – kilka tygodni później

Czytam ten tekst, przygotowując jego ostateczną wersję do opublikowania, i mam wrażenie, że napisałem garść frazesów, choć poproszono mnie o wskazówki dla popularyzatorów nauki. Może mam takie wrażenie, bo czytam myśli, które już gdzieś słyszałem. W każdym razie przepraszam rozczarowanych czytelników, ale napisałem o tym, co mnie naprawdę „kręci" w popularyzacji wiedzy.

Żyjemy w czasach szybkich zmian. Od czasu, kiedy wysłałem ten manuskrypt do redakcji, w przeciągu miesiąca, w projekcie GLORIA zaczęto podłączać kolejne teleskopy do sieci, żeby każdy mógł z nich skorzystać. W Warszawie na Stadionie Narodowym odbył się Piknik Naukowy. Tłumy obecnych głosowały nogami za nauką i znowu okazało się jakimi uważnymi i dociekliwymi partnerami naukowców są dzieci. Khan Academy uruchomiła usługi mobilne i wszystkie ćwiczenia można wykonać na smartfonie oraz tablecie, tak jak kiedyś robiło się to w zeszycie. Jest tyle pomysłów i możliwości, jak nigdy dotąd!

 

Foto:

Może tak wygląda odkryty przez Herszkowicza układ PH-2b. Zobacz: www.odkrywcyplanet.pl Foto: © Luca Oleastri | Dreamstime.com

Polecamy również
Strona internetowa: którędy do badań?

Strona internetowa: którędy do badań?

Garść refleksji o popularyzacji matematyki

Garść refleksji o popularyzacji matematyki

Science market. Czy komercyjny marketing może inspirować promocję nauki?

Science market. Czy komercyjny marketing może inspirować promocję nauki?

Popkultura w otoczeniu nauki

Popkultura w otoczeniu nauki

Strony: 1  2