Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Pierwszy koci mem
Popularność kotów w internecie to zjawisko, które od dłuższego czasu rozwija się z niegasnącym entuzjazmem. Nierzadko bywa ono nawet przedmiotem poważnych artykułów naukowych. Kocie filmy, kocie zdjęcia, komiksy, grafiki... Koty świetnie odnajdują się w memetycznej kulturze. Jak się jednak okazuje kot-mem nie jest wcale jakimś nowatorskim wymysłem ostatnich dekad. O historii kociego humoru pisze dr Agnieszka Fulińska z Zakładu Historii Powszechnej Nowoczesnej Wydziału Historycznego UJ.
Oryginalny artykuł znajduje się na blogu autorki "Napoleon Inaczej"
Wszystko już było? Żyjemy w czasach, kiedy coraz bardziej dotkliwy brak „ogólnego wykształcenia” czyli mówiąc staroświecko: erudycji sprawia, że różnym politykom i celebrytom co rusz wydaje się, że odkrywają Amerykę, z drugiej zaś postmoderniści ponuro oznajmiają, że nic nowego nie da się wymyślić. Grzebanie wśród różnorodnych staroci pokazuje, że czasem nawet rzeczy, które wydają nam się tak bardzo związane z nowoczesnością, istotnie już były.
Pisząc jakiś czas temu artykuł o wątkach antycznych w karykaturze antynapoleońskiej, sięgnęłam do dziewiętnastowiecznych opracowań zagadnienia karykatury i trafiłam w ten sposób na niezwykle ciekawego człowieka. Był to pisarz nazwiskiem Jules François Félix Husson, znany głównie pod pseudonimem Fleury/Champfleury. Wszystko wskazuje na to, że jego powieści nie przetrwały próby czasu i mogą dziś co najwyżej stanowić ciekawostkę literacką (warto jednakowoż nadmienić, że ewidentnie wynalazł powieść akademicką na długo przed Davidem Lodgem), ale dzieła eseistyczno-naukowe, zwłaszcza te o karykaturze oraz o fajansach, zachowały wartość – jeśli nawet nie stricte naukową, to na pewno dokumentacyjną.
Największą popularność panu Fleury przyniosło monograficzne ujęcie zagadnienia kota w historii i kulturze, czyli wydana w 1869 roku książka "Les Chats: histoire, mœurs, observations, anecdotes" ("Koty: historia, obyczaje, obserwacje, anegdoty"). Było to nie lada przedsięwzięcie: nawet dziś wypada docenić ogrom zebranego materiału historyczno-etnograficznego (kot w Egipcie, starożytności klasycznej, na Dalekim Wschodzie, w wierzeniach ludowych, w poezji, sztuce, heraldyce, magii itd. itd.), anegdotycznego (sławni ludzie i koty, przesądy związane z kotami, współczesne sądy o kotach), ikonograficznego – od egipskiego malarstwa i rzeźby oraz sztuki dalekowschodniej, przez portrety celebrytów z kotami, po szkice Delacroix, Maneta – słynne „Spotkanie kotów” – oraz ilustracje wykonane specjalnie dla tej książki z natury przez samego autora, a także przez mniej lub bardziej znanych rysowników epoki.
Jedną z oryginalnych ilustracji do książki wykonał Eugène Viollet-le-Duc, wybitny architekt i teoretyk architektury połowy XIX w. Obrazek w książce podpisany jest „wg rysunku”, a nie udało mi się wyśledzić żadnego innego dzieła, z którego mógłby pochodzić, a zatem można mniemać, że powstał na zamówienie do tego właśnie dzieła. Stanowi ilustrację rozdziału zatytułowanego „Egoizm kotów”, zawierającego opinie i obserwacje od antycznych po współczesne na temat tego właśnie zjawiska. W swojej emblematyczności – zadowolonemu z siebie, zwiniętemu na jakiejś serwecie zwierzakowi o spojrzeniu godnym dzisiejszych kotów memetycznych towarzyszy maksyma zupełnie jak z kociego demotywatora: Wolność bez pracy/wysiłku – a zatem obrazek ten jest praprzodkiem tego, co zalewa dziś internet.
Co ciekawe, Viollet-le-Duc ewidentnie sam był kotolubem, kiedy bowiem cesarz Napoleon III zlecił mu renowację znajdującego się na obrzeżach domeny Compiègne – czyli ulubionej pozaparyskiej rezydencji pary cesarskiej – trzynastowiecznego zamku Pierrefonds, nigdy niestety nieukończoną, architekt pozwolił sobie na dość fantazyjną przebudowę i jeden ze szczytów dachu ozdobił stylizowanymi na gotyckie postaciami kotów czających się do skoku (na dolnym obrazku szkice architekta):
Po drugie, kiedy czytałam niektóre wypowiedzi z książki Champfleury’ego, miałam wrażenie, że czytam fejsbukowe wyznania jakiegoś kotomana, na przykład:
- Nie wierzcie w to, że kot was głaszcze [kiedy się o was ociera] – on głaszcze samego siebie. (Wiem, nie jest to najszczęśliwsze tłumaczenie, ale brak mi jednego słowa polskiego, które by tu pasowało: „Ne croyez pas que le chat vous caresse, il se caresse”).
- To człowiek pragnie towarzystwa kota. Kot nie potrzebuje towarzystwa człowieka.
A dzisiejszy obrazek to jakby przodek nie tylko memów o kocim egoizmie i kocich rządach, ale także po trochu śp. zwierzaka znanego jako The Original Grumpy Cat.
Dr Agnieszka Fulińska
Zakład Historii Powszechnej Nowoczesnej
Wydział Historyczny UJ