Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Śmierć książki? Nic bardziej mylnego
Raport „Stan czytelnictwa w Polsce w 2018” Biblioteki Narodowej wskazuje, iż 37% respondentów zadeklarowało, że czytało przynajmniej jedną książkę w poprzednim roku. Czy na podstawie tej jednej informacji możemy wysuwać wnioski, iż Polacy nie lubią czytać książek? A co z audiobookami, ebookami i tweetami? Czy one również wchodzą w zakres tej statystyki? O stanie polskiego czytelnictwa rozmawiamy z dr. Piotrem Lechowskim z Instytutu Studiów Informacyjnych UJ.
1454 rok przez niektórych uważany jest za początek nowożytności. Jan Gutenberg, niemiecki rzemieślnik, pokazał światu pierwszą na ruchomą czcionkę, która zrewolucjonizowała świat książki. Ponad 500 lat później książki drukowane są dostępne na każdej długości i szerokości geograficznej. Możemy je kupować w księgarniach, wypożyczać w bibliotekach albo od znajomych; są dostępne w sklepach wielkopowierzchniowych. A jednak mimo ich powszechności, zaledwie 37% respondentów Polsce zadeklarowało, że w 2018 roku sięgnęło co najmniej po jedną książkę. Na tle państw skandynawskich, czy chociażby naszych czeskich sąsiadów, wypadamy blado (biorąc pod uwagę ostatnie dane Eurostatu z 2011 roku), ale czy ta statystyka oddaje nam pełnię rzeczywistości polskiego stanu czytelnictwa? Nic bardziej mylnego.
Jednak wbrew pozorom Polacy czytają. Dr Lechowski zaznacza, że żyjemy w epoce tekstualizacji życia społecznego. Problem pojawia się, kiedy chcemy dowiedzieć się, co czytamy jako społeczeństwo. I nie, tutaj nie chodzi o to, czy czytamy poezję Adama Mickiewicza, czy też pasjonujemy się kolejnymi kryminałami Remigiusza Mroza. Okazuje się, że na poziomie tym najbardziej podstawowym czytujemy całkiem sporo – szyld na bilbordzie, posty na Facebooku, pasek informacyjny w telewizji, zaproszenie na ulotce otrzymanej w drodze do pracy, napis na paczce papierosów czy skład płatków śniadaniowych; w dalszym ciągu częściej sięgamy po prasę.
Jak policzyć, ile czytamy?
Na początku należy przyjrzeć się metodologii wykorzystywanej przez organy zajmujące się polskim czytelnictwem. Sposób prowadzenia badań statystycznych Instytutu Książki i Czytelnictwa (IKiCz), wykonywanych od 1992 roku jest skuteczny. Zbiorowości próbne, jak na tego typu badania, są bardzo duże – dwa lata temu IKiCz miał próbę wielkości trzech tysięcy osób, a w tych z 2018 r. dwa tysiące. Metoda kwotowo-losowa zapewnia reprezentatywność terytorialną. Ankieter ma dobrać reprezentatywną grupę z punktu widzenia płci, wykształcenia i wieku – wskazuje dr Lechowski.
Relatywnie łatwo jest zweryfikować również to, czy ktoś miał do czynienia z książką, rozumianą jako tekst linearny, który jest wydrukowany. Problem natomiast pojawia się z czytelnictwem w internecie. Jak „zmierzyć” świat wirtualny, która pod tym względem jest jedną wielką biblioteką? Badacze przyjęli kryterium trzech stron (można też spotkać się z kryterium trzech ekranów, które „przesuwamy”). Jeśli ktoś przeczyta tekst, który obejmuje właśnie tę wyżej wymienioną wartość, to można zakwalifikować go do statystyk.
Czytelnik czytelnikowi nie równy
Zarówno przy czytelnictwie tradycyjnym, jak i tym nowoczesnym napotykamy na niuanse, które bardzo ciężko uchwycić w raportach. Co w sytuacji, kiedy rozpoczniemy czytanie książki albo artykułu, ale przerwiemy w połowie lub zwyczajnie nie spodoba nam się treść? Czy taki zakres zaliczymy jako przeczytany? Za przykład mogą posłużyć tu publikacje naukowe, które nierzadko wertuje się tylko fragmentarycznie.
Na to wszystko nakłada się zagadnienie tzw. czytelników intensywnych, czyli osób, które w roku badania sięgnęły po 7 lub więcej lektur. Na drugim biegunie mamy z kolei tych okazjonalnych, którzy nie sięgną po więcej, niż po jedną książkę rocznie.
Choć dalej rynek książki opiera się na wydaniach papierowych, to z roku na rok rośnie liczba publikacji elektronicznych (ebooki, audiobooki). Tego typu piśmiennictwo stanowi ok. 6% jego wartości. Liczba e-booków w ofercie wydawniczej (nowości plus ebooki wydane wcześniej) sięga już 100 tys. tytułów, rynek książki w Polsce zasila co roku ogółem ok. 36 tys. nowych tytułów w nakładzie przekraczającym milion egzemplarzy.
Polski czytelnik
Społeczny zasięg książki z kolei pokazuje nam, kto statystycznie czyta najwięcej. Najwięcej oddają się lekturze osoby młodsze, lepiej wykształcone i mieszkające w miastach. Tutaj ciekawa uwaga. 20 lat temu osoby z wyższym wykształceniem – w zdecydowanej mierze - deklarowały przeczytanie – przynajmniej - jednej książki rocznie. Obecnie ponad 30% osób z wykształceniem wyższym deklaruje brak kontaktu z książką (!). Okazuje się, że wraz z dostępnością studiów wyższych, nie zanotowaliśmy wzrostu statystyki w czytelnictwie.
Książka dalej jest rozrywką ambitną i względnie drogą. Praktyki lekturowe wśród osób z wykształceniem podstawowym i mieszkających na wsi pokazują, że czytają oni mniej. Ogromną rolę odgrywa tutaj kapitał społeczny i nawyki. Prawda jest taka, że jeśli od małego nie byliśmy regularnymi czytelnikami, to nagle nie staniemy się molami książkowymi pochłaniającymi kolejne tomy. Z badań wynika również, że Polacy nie czytają, ponieważ nie mają czasu, a rzadkie wolne chwile wolą spędzać w inny sposób.
To, co pozytywne, to zmiany w postrzeganiu książki. Coraz więcej z nas kupuje książki (wzrost o pięć punktów procentowych w okresie 2014 – 2018) oraz daje je w prezencie. Co jeszcze wpływa na stan czytelnictwa? Bez wątpienia swoją rolę odgrywa zaangażowanie społeczno-polityczne, aktywność pracowniczo-zawodowa oraz - generalnie rzecz ujmując – poziom kultury danego kraju – analizuje pracownik UJ.
Podsumowując, choć statystyki wydają się brutalne i jednoznacznie wskazują na to, że czytamy – jako społeczeństwo – mało, to wydaje się, że nie należy przykładać do nich zbyt wielkiej wagi. Naturalnie, im więcej będziemy czytać, tym lepiej, ponieważ są naukowe dowody wskazujące zalety z regularnego czytania książek – wzrost empatii, lepsze „rozumienie” drugiego człowieka, wpływ na dobre samopoczucie, zdrowie i satysfakcję z życia. Znane są również badania dowodzące, że lektura książki o wiele skuteczniej obniża stres niż słuchanie muzyki, wypicie herbaty czy czas spędzony przy grze komputerowej. Co więcej, zmniejsza także ryzyko powstania demencji. Dr Lechowski wskazuje jeszcze względy poznawcze, informacyjne, rozrywkowe i substytutywne (psychologiczne, np. obrona przed samotnością , nudą, oderwanie od rzeczywistości itp.).
Bez względu na te wszystkie korzyści, obecny tryb życia oraz mnogość oferowanych innych, mniej wymagających i atrakcyjniejszych form rozrywek, w połączeniu z licznymi ograniczeniami czasowymi sprawiają, że lektura książki nie jest pierwszym wyborem tego typu – w dalszym ciągu dominuje oglądanie telewizji oraz przeglądanie internetu.
Czytam, bo lubię
Światełkiem w tunelu, w kontekście statystyki ogólnopolskiej, są dane pokazujące stan czytelnictwa wśród osób do 18. roku życia. W raporcie „Czytelnictwo dzieci i młodzieży” Instytut Badań Edukacyjnych z 2014 roku możemy przeczytać: Najaktywniejsze są dwunastolatki – 84%, to czytelniczki książek w czasie wolnym, w porównaniu z 71% chłopców w tym samym wieku. (…) w grupie piętnastolatków: 72% dziewcząt i tylko 52% chłopców zadeklarowało czytanie choćby jednej książki. Bez wątpienia dużą rolę w tak wysokich statystykach w wśród osób młodszych odgrywa… forma, w jakiej wydawane są książki. Nie jest odkrywczym twierdzeniem teza, że bardzo często przy wyborze książki kierujemy się jej wyglądem. Popularne ocenianie książki po okładce wciąż odgrywa ważną rolę.
Z czytaniem książek jest trochę jak z przekonywaniem już przekonanych. Z kolei osoby, które w młodości nie wyniosły nawyku czytania, bardzo trudno będzie przekonać do tego, że warto to robić. Maria Dąbrowska kiedyś powiedziała, że książka i możliwość czytania, to jeden z największych cudów ludzkiej cywilizacji. 500 lat po wynalezieniu druku i kilka tysięcy lat po pierwszych eposach Homera, nic w tej materii się nie zmieniło.
-------------------------------------
Ciekawe? Przeczytaj także:
- Kryzys uchodźczy jako wyzwanie dla zdrowia publicznego
- Kraków: Ponad 100 dni upałów w roku. To możliwe.
- Czy wolno śmiać się z umierających dzieci? Moralność dowcip