Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Widok zawartości stron
Efekt powracających żołnierzy

Przez wiele stuleci panowało rozpowszechnione przekonanie, że zarówno w okresach poprzedzających wojnę, jak i tych bezpośrednio po cięższych czasach rodzi się więcej chłopców. Kwestia ta wyjaśniana była założeniem, że społeczeństwo w naturalny sposób rekompensuje sobie wysokie straty młodych mężczyzn biorących udział w wojennych potyczkach. Ile wspólnego ma powyższa „mądrość ludowa” z danymi naukowymi? W zrozumieniu tego zjawiska pomaga nam dr Ilona Nenko z Instytutu Zdrowia Publicznego UJ CM.
Zacznijmy od tego, że ciąża płodu męskiego różni się od ciąży płodu żeńskiego – to stwierdzenie zasadniczo pozwoli nam zrozumieć, w czym leży istota poruszanego zagadnienia. Płody męskie są bardziej wymagające pod względem energetycznym – kobiety będące w ciąży z chłopcem muszą mieć bardziej kaloryczną dietę, a później produkują bardziej kaloryczne mleko. Co więcej, interwał (czas pomiędzy urodzeniem jednego dziecka a kolejnego) po urodzeniu męskiego potomka do następnej ciąży jest dłuższy – wyjaśnia dr Nenko. Dodajmy do tego jeszcze kwestię, iż synowie bardziej nadwyrężają także układ immunologiczny matki. Wynika to z tego, że na chromosomie Y – który obecny jest tylko u płci męskiej – istnieją geny produkujące białka niewystępujące w organizmie kobiety, a więc będące zupełnie obcymi dla układu immunologicznego matki. Jaki ma to związek z proporcją rodzących się chłopców i dziewczynek w trakcie wojny?
Wojenne dysproporcje
Czy można wykazać zależność między sytuacją, w jakiej znajduje się potencjalna matka, a płcią dziecka? Otóż, kiedy mamy do czynienia z konfliktem zbrojnym lub jakąś naturalną katastrofą (wybuch wulkanu, trzęsienie ziemi, etc.), które realnie wpływają na warunki życiowe przyszłej rodzicielki, istnieje większe prawdopodobieństwo, że urodzi one nie córkę, a syna. Z czego wynika ta śmiała teza? Po pierwsze, ze względu na to, że u płodu męskiego obecny jest chromosom Y niewystępujący w organizmie kobiety, jej ciało w pewnym sensie rozpoznaje go jako „nieproszonego gościa”, co w efekcie wiąże się z większym ryzykiem poronienia synów. Po drugie, dodając do tego zaistnienie sytuacji stresogennej, a do takich niewątpliwie należy na przykład wojna, zachwianie gospodarki hormonalnej znacznie lepiej przystosowuje organizm kobiety do poczęcia córki, która jest mniej wymagająca pod względem energetycznym, a więc będzie miała większe szanse na przeżycie w sytuacjach niedoborów. Co więcej, tego typu czynniki zewnętrzne nie są także obojętne dla ojca – stresujące wydarzenia mogą mieć wpływ na obniżenie ruchliwości plemników posiadających chromosom Y, co przekłada się na mniejszą liczbę poczęć płodów męskich – zauważa dr Nenko. W związku z tym, w czasie niedoborów i ograniczonych możliwości zaspakajania podstawowych potrzeb życiowych płód męski ma mniejszą szanse na przeżycie zarówno w trakcie poczęcia, jak i po zapłodnieniu. Fakt ten jest więc kluczowym czynnikiem zmieniającym proporcje urodzeń chłopców i dziewczynek w trakcie wojen.
„Boom” urodzeń czy powrót do normalności?

W jaki sposób wytłumaczyć więc mądrość ludową o powojennej fali męskich urodzeń, w którą wierzyło tak wiele poprzednich pokoleń? Ano, bardzo łatwo – zmniejszona liczba chłopców wydanych na świat w trakcie wojny „powraca” do normalnego poziomu po sytuacji kryzysowej, kiedy obserwuje się stabilizację warunków życiowych. W związku z tym, pamiętając niedawną przeszłość obserwuje się wówczas „nagły” wzrost urodzeń synów, który de facto jest jedynie pozornym zjawiskiem wynikającym z większej liczby rodzących się w trakcie „chudych lat” córek. Tak więc, zdanie znajdujące się w Encyklopedii Powszechnej z 1934 roku Występuje tu zjawisko zwykle obserwowane po wojnach, a mianowicie wzrost liczby urodzin chłopców (…) bez wątpienia znajduje swoje potwierdzenie w faktach naukowych, które wyraźnie zaznaczają zależność płci potomków na zróżnicowane warunki środowiskowo-społeczne. Po raz kolejny więc mądrość ludowa, nierzadko już przecież bagatelizowana, udowodniła swoją wartość.
Bibliografia
- Zorn B, Sucur V, Stare J, Meden-Vrtovec H. 2002. Decline in sex ratio at birth after 10-day war in Slovenia. Human Reproduction, 17: 3173–3177
- Catalano RA. 2003. Sex ratios in the two Germanies: a test of the economic stress hypothesis. Human Reproduction, 18: 1972-1975
- Catalano RA, Bruckner T, Marks AR, Eskenazi B. 2006. Exogenous shocks to the human sex ratio: the case of September 11, 2001 in New York City. Human Reproduction, 21: 3127–3131
- Fukuda M, Fukuda K, Shimizu T, Møller H. 1998. Decline in sex ratio at birth after Kobe earthquake. Human Reproduction, 13: 2321–2322
- Fukuda M, Fukuda K, Shimizu T, Yomura W, Shimizu S. 1996. Kobe earthquake and reduced sperm motility. Human Reproduction vol.11 no.6 pp.1244-1246, 1996
Zdjęcie nr 1: UN [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)] Opis: kolor różowy: przewaga kobiet; niebieski: przewaga mężczyzn; zielony: taka sama liczba kobiet i mężczyzn.
Zdjęcie nr 2: zdjęcie z Encyklopedii Powszechnej z 1934 r. Zbiory Biblioteki Jagiellońskiej.
-------------------------------------------------
Ciekawe? Przeczytaj także:
- Płeć dziecka ma znaczenie dla zdrowia matki
- Homo mediaevalis, czyli codzienne życie człowieka w Średniowieczu
- Traktat Boromeusza, czyli przepis na architekturę