Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Kryminalistyka od kuchni cz. II

Kryminalistyka od kuchni cz. II

Kryminalistyka jako dziedzina nauki pojawiła się w XIX wieku. O jej przedmiocie zainteresowania, rozwoju, problemach i wyzwaniach jakie stoją przed nią w XX wieku rozmawiamy z dr Ryszardem Krawczykiem z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Ile jest prawdy w serialach o tej tematyce?

Wizja kryminalistyki zawarta w popularnych serialach o tej tematyce jest piękna, wręcz malownicza, ale równocześnie kompletnie nieprzystająca do rzeczywistości. Techniki pokazywane na ekranie są naprawdę stosowane, większość tych urządzeń faktycznie istnieje, ale sposób ich wykorzystywania i procedury tam pokazane to tylko i wyłącznie kino. Powszechnie pokazywany tam błąd – jeden i ten sam człowiek ujawnia i zabezpiecza ślady na miejscu zdarzenia (oczywiście bez ochronnego ubrania, tylko w rękawiczkach) a w 10 minut później wykonując ekspertyzę w laboratorium uzyskuje jednoznaczne wyniki. W wielu przypadkach telewidz może odbierać to dosłownie i potem w życiu oczekiwać od ekspertów rzeczy wręcz niemożliwych. Nazywamy to w kryminalistyce syndromem CSI.

Z nowości nieprzyjemnych dla kryminalistyki można wskazać trend, który ujawnił się w Stanach Zjednoczonych. Stwierdza się wręcz, że wszystko co robiliśmy do tej pory to jest jedna wielka „bujda na resorach”. Okazało się, że pomimo stosowania najnowocześniejszej techniki i dostępności do niej, liczba pomyłek sądowych w USA (a także u nas choćby sprawa Tomasza Komendy) prowadziła do tego, że niewinni ludzie zostali skazywani na długoletnie więzienie, a w przypadku USA nawet na kary śmierci. W ocenie niektórych fachowców winni okazali się nie biegli – ludzie popełniający błędy – ale kryminalistyka i jej założenia.

Jaka jest waga błędu ludzkiego?

Trzeba pamiętać, że możemy mieć do dyspozycji najbardziej zaawansowaną i najnowocześniejszą technikę, ale stosuje ją człowiek i tu się nic nie zmieniło od XIX wieku. Jeśli człowiek popełni błąd, to technika nic nie zmieni. Niedawno w USA obalono jedną z teorii w badaniach balistycznych, preferowaną swego czasu przez FBI, gdzie udowodniono, że większość ekspertyz dotyczących amunicji można wyrzucić do kosza, bo – jak się okazało – opierała się wyłącznie na subiektywnych przeczuciach ekspertów, a nie na obiektywnych przesłankach. Technika była rewelacyjna, ale istotne były to założenia eksperta. Tego właśnie staramy się uczyć studentów: najpierw nauka, teoria, wiedza, a dopiero potem można dobrać odpowiednie środki techniczne i działać – działać sumiennie, dokładnie i obiektywnie. W kryminalistyce nie ma miejsca na niechlujstwo, pośpiech, wybujałe ambicje.

Padają sugestie, że kryminalistyka powinna zrezygnować z indywidualizacji. Istnieje identyfikacja: grupowa i indywidualna. Zaczyna się od tej grupowej, ale zazwyczaj dąży się do finału, czyli etapu identyfikacji indywidualnej, a więc w uproszczeniu do wskazania konkretnej rzeczy lub osoby. Tego właśnie oczekuje się od ekspertów kryminalistycznych. Niektórzy amerykańscy naukowcy doszli jednak do wniosku, że opiniowanie winno się opierać na identyfikacji grupowej i w zasadzie na tym kończyć. Opinia nie powinna mieć charakteru kategorycznego. W uproszczeniu wyglądało by to tak – przychodzę do sądu na rozprawę i mówię: „Wysoki Sądzie, po przebadaniu śladów możemy stwierdzić, że mógł je pozostawić Jan Kowalski”, ale nie mogę powiedzieć, że „to są na pewno ślady pozostawione przez Jana Kowalskiego” – sąd posiadając tak brzmiącą opinię i oceniając wszystkie inne dowody, podejmowałby decyzję, czy to faktycznie był Jan Kowalski czy też nie. Pozytywem niewątpliwie byłoby tu zaktywizowanie sądu, a rolą biegłego byłoby wyłącznie udzielenie swego rodzaju podpowiedzi, a nie ostatecznego, kategorycznego stwierdzenia. Tu jednak pojawia się problem, bo przecież najczęściej oczekuje się od eksperta kategorycznego wskazania lub jednoznacznego wykluczenia konkretnej rzeczy czy osoby.

Osobiście jestem przekonany, że współczesna kryminalistyka posiada metody i środki techniczne pozwalające na to. Szczególne komplikacje spowodowane takim podejściem byłyby widoczne na przykład w obszarze ekspertyz pisma i dokumentów, czy w przypadkach badania dzieł sztuki. W takiej sytuacji werdykt sądu mógłby być różny. Potencjalny zleceniodawca ekspertyzy nie byłby zatem usatysfakcjonowany jej wynikiem, podobnie zresztą jak sąd, a to z kolei z punktu widzenia zleceniodawcy ekspertyzy, stawia pod znakiem zapytania sens jej wykonywania.

Podkreślić trzeba, że od zawsze, do nas kryminalistyków należą rzetelne badania i jasne, poprawne przedstawienie wyników pozytywnych jak i negatywnych – ich ocena nie leży w naszej gestii. Aktualnie jednak praktyka wymiaru sprawiedliwości wydaje się cedować wyrokowanie na biegłych – jaki wynik ekspertyzy – taki wyrok.

Podsumowując problem ewentualnej zmiany paradygmatu, większość kryminalistyków nie zgadza się z takim podejściem. Pomyłki oczywiście się zdarzają, ale to nie wynika z ułomności kryminalistyki jako nauki, tylko jest to wina ludzi, którzy nie dopełnili procedur, byli niedokładni, spieszyli się, czy po prostu nie zrobili tego, co do nich należy.

Jakie wyzwania stoją przed współczesną kryminalistyką?

Cyberprzestępczość to relatywna nowość w obszarze kryminalistyki. Mamy tu mały problem, bo w wymiarze dydaktyki na temat metod jej zwalczania niewiele możemy powiedzieć. W większości komend policji istnieją specjalne wydziały. Zajmuje się tym problemem osobno także Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Jednostki te zajmują się zwalczaniem cyberprzestępczości, ale faktycznie niewiele wiemy na temat metod, jak to wygląda od strony kuchni kryminalistycznej, bo specyfika tych działań opiera się na tajemnicy  – jeśli zdradzą jak działają to wszyscy (również przestępcy) się o tym błyskawicznie dowiedzą i cała żmudna praca pójdzie na marne. Generalnie można powiedzieć, że działania te polegają na przesiewaniu cyberprzestrzeni w poszukiwaniu zdarzeń o charakterze kryminalnym. To jest trochę taki temat tabu w kryminalistyce, ale mogę zapewnić, że i w tym przypadku fachowców i sprzęt mamy na odpowiednim poziomie.

Jeśli chodzi o inne nowinki (jeśli można mówić w ten sposób o technikach stosowanych od kilkudziesięciu lat) to zaliczyć do nich można również analizę kryminalną. Przyjmuje się, że jej początki sięgają lat 20. XX wieku. Obecnie jednak jest silnie wzmocniona najnowszą technologią, która bazuje na informatyce. Polega na wykorzystywaniu systemów komputerowych, które agregują tysiące danych i na podstawie logarytmów podają potrzebne wyniki. To są metody służące między innymi, zwalczaniu przestępczości „białych kołnierzyków” (pracownicy zatrudnieni w sektorze publicznym, administracji publicznej, ale również prawnicy, doradcy podatkowi, etc.).

Na koniec warto jeszcze podkreślić jeden ważny problem – kwestie mentalne. To jest bardzo istotne i wykracza już poza kryminalistykę. Można mieć dobre prawo, fantastyczną technikę, ale trzeba mieć jeszcze organy (ludzi), które chcą z tego prawa i techniki korzystać. Widać to szczególnie w kontekście moich zainteresowań, a więc problematyki ochrony dziedzictwa kulturowego, ochrony zabytków i dzieł sztuki. Można mieć najlepszą technikę, dobre prawo, ale trzeba jeszcze przekonać ludzi do tego, aby ten potencjał techniki i prawa powszechnie wykorzystać, aby chcieli.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Przeczytaj część pierwszą wywiadu.

Grafika: Flickr

---------------------------------------------------------

Ciekawe? Przeczytaj także: 

Polecamy również
Alicja po drugiej stronie lustra

Alicja po drugiej stronie lustra

Dwujęzyczność – problem czy błogosławieństwo? [LangUsta cz. 2]

Dwujęzyczność – problem czy błogosławieństwo? [LangUsta cz. 2]

O tym, jak mózg krojąc słowa, przyswaja nowy język [LangUsta cz. I]

O tym, jak mózg krojąc słowa, przyswaja nowy język [LangUsta cz. I]

Nauka języka morskich ssaków, czyli co delfin miał na myśli?

Nauka języka morskich ssaków, czyli co delfin miał na myśli?